Annie, bohaterka powieści "Bez mojej zgody", została poczęta w sztuczny sposób, tak aby jej tkanki wykazywały pełną zgodność z tkankami siostry. Choć przez całe życie postrzegano ją wyłącznie przez pryzmat siostry i tego, co dla niej robi, aż do tej pory Annie akceptowała tę swoją życiową rolę. Teraz jednak, wzorem większości nastolatków, zadaje sobie pytania dotyczące tego, kim jest naprawdę. Wreszcie Annie dojrzewa do podjęcia decyzji, która dla wielu osób byłaby nie do pomyślenia, decyzji, która podzieli jej rodzinę, a dla ukochanej siostry będzie wyrokiem śmierci. Czytając "bez Mojej Zgody" mocno personifikowałam się z bohaterami. I płakałam. Płakałam nad Sarą, że musi walczyć, starać się kochać wszystkich jednakowo i nie ustaje w codziennej bitwie. Płakałam nad Anną, która czuła się odrzucona, zepchnięta na dalszy plan. Płakałam nad Jessym, Brianem i Cambellem. No I nad Kate. Płakałam nad każdym z osobna. A historia każdego z nich głęboko targała moim sercem. Historia bezsilności, miłości i choroby. To że rodzina jest jak jeden organizm i gdy jeden organ przestaje dobrze działać, wali się wszytko. jak podczas choroby. Jak podczas raka. Kate jest chora, ale cierpią na tym wszyscy. prowadzi to do nieodwracalnych decyzji, a autorka zadaje nam pytanie: Czym jest moralność i czy ma jakieś granice?? Czy nieetyczne zachowanie Anny da się wytłumaczyć? Książka poraża. jest pełna uczuć i emocji. opac. A. B.